piątek, 31 grudnia 2010

2010, muzyczne podsumowanie

Z przykrością stwierdzam, że w tym roku żadna płyta nie dorobiła się u mnie statusu płyty roku, co jest moim osobistym rozczarowaniem. Przez cały rok z utęsknieniem czekałam, aż coś tak niewątpliwie najlepszego jednak się pojawi i powali mnie na kolana. Bez skutku. Nie, nie oznacza to bynajmniej, że mam za nic cały nakład wydawnictw muzycznych, lub że jestem oportunistycznym malkontentem, czy też nie zostałam zakuta w swoich konserwatywnych gustach. Myślę, że w tym roku dojrzała moja muzyczna świadomość. Mam za sobą okres, kiedy odkrywałam dla siebie kolejnych artystów i nowe gatunki, gdy fascynowała mnie w nich właśnie ich nowość. Dziś o nowość coraz trudniej. Dlatego powoli uczę się skupiania na tych drobnych smaczkach, które odnajduje w muzyce. Niekiedy wszystko wydaje się brzmieć tak samo, a jednak nie brzmi. Zaobserwowałam też, jak wielką uwagę przykładam do tekstów i konceptu, co niekiedy ratuje płyty w moich oczach nawet jeśli ich płaszczyzna muzyczna jest dość słabo rozbudowana.
Skoro nie mam ochoty przedstawiać wam rankingu najlepszych płyt, przedstawię wam w tym miejscu chronologicznie subiektywnie zestawienie najważniejszych według mnie krążków w tym roku.

Na skróty: Playlista na Youtube

LUTY

Massive Attack - Heligoland


07 Paradise Circus



MARZEC

Bonobo - Black Sands


04 Eyesdown



KWIECIEŃ

Caribu - Swim



01 Odessa



MAJ

The Dead Weather - Sea of Cowards


05 Die By The Drop



The National - High Violet


06 Bloodbuzz Ohio (zarośnięty Matt z dedykacją dla Agnieszki)



Janelle Monáe - The ArchAndroid


06 Cold War



LCD Soundsystem - This Is Happening


01 Dance Yrself Clean



Stereogum Presents… Enjoyed: A Tribute To Björk’s Post


UWAGA! do pobrania legalnie i za darmo tu.

Pattern Is Movement - Enjoy



CZERWIEC

Sia - We Are Born


02 Clap Your Hands



How to Destroy Angels - How to Destroy Angels (EP)


01 The Space in Between



LIPIEC

Menomena - Mines


04 Dirty Cartoons



WRZESIEŃ

Brodka - Ganda


06 W pieciu smakach



PAŹDZIERNIK

Antony and the Johnsons - Swanlights


04 I'm In Love



Sufjan Stevens - The Age of Adz


01 Futile Devices

środa, 29 grudnia 2010

4


here it comes


I've defined You

czwartek, 23 grudnia 2010

Beats of Freedom

Czyli o tym jak obalić reżim totalitarny, przy pomocy wzmacniaczy domowej roboty.

Pozostaje pod wrażeniem "Beats of Freedom", dokumentu w reżyserii Leszka Gnoińskiego i Wojciecha Słoty, opowiadającego o powstaniu i wczesnej ewolucji polskiego rocka, z punktu widzenia brytyjskiego dziennikarza muzycznego, o polskich korzeniach, Chris'a Salewicz'a. Dokument, na tle pałacu kultury i nauki, przedstawia realia polskiej muzyki w latach 80' i 70'.
We were a like contener full of frustration, full of ager, having no future really, not as a slogan that was a real situation we were in. This Punk think, you know, gave us the spark to explode and we felt free suddenly.” (Tomasz Lipiński, Brygada Kryzys)
 “Ten temperament, który mógł być pokazany w piosenkach rockowych, mówił że można być wolnym człowiekiem.” (Zbigniew Chołdys)
 „Myśmy owszem, dawali teksty do cenzury, ale śpiewaliśmy to co chcieliśmy. To było nasze założenie, że albo śpiewamy to co chcemy, albo nie śpiewamy wcale." (Krzysztof Grabowski, Dezerter).
 „...w zasadzie w dzisiejszych czasach pozostaje nam tylko muzyka, nie mamy nic.” (anonimowa uczestniczka festiwalu w Jarocinie)


W dokumencie poruszyła mnie autentyczność nie tylko muzyki, ale buntu, który sprzeciwiał się prawdziwym, a nie wyimaginowanym barierom i starał się wytworzyć małą przestrzeń wolności osobistej, na tyle dużej, na ile pozwalały warunki. Sama postawa bycia sobą, wyrażania siebie, była sposobem walki z systemem komunistycznym. Było w tym coś heroicznego, a za razem zupełnie naturalnego. Była to przecież nieudawana i zupełnie typowa reakcja młodego człowieka na otaczającą rzeczywistość. 

Trailer:


Pozostając jeszcze w atmosferze tej muzyki, w internecie wygrzebałam dla was kilka smaczków.

Maanam Kreon 1985



Tilt Dziwny dziwny Jarocin 1985



Brygada Kryzys Idziemy Na Syjon



Dezerter Burdel Jarocin 1982



Kult Po co Wam wolność



Czasem myślę, że Jack White miał rację, mówiąc, że sztuka rodzi się pomiędzy postawianymi ograniczeniami.

niedziela, 19 grudnia 2010

OD INSTYNKTU DO UCZUCIA...

W nowym numerze Wychuchola - pisma Koła Przyrodników, Studentów UJ znalazł się mój artykuł o ewolucji homoseksualizmu u gęsi gęgawy. Do pobrania tu.
Polecam!

czwartek, 2 grudnia 2010

Rozkoszny szlak ambiwalencji


(długo oczekiwany coming out)

widzisz to twoja wina
To się miało już nie stać nigdy więcej
ale teraz gdy tu siedzisz przy mnie
To znowu mnie wysyła na ten
rozkoszny szlak ambiwalencji

i znowu w moich myślach otworzy się piąty wymiar
i rzeczy będą się dziać:
jednocześnie - w innym czasie,
tu - zupełnie gdzie indziej
i będę pragnąć:
wszystko - zupełne nic
na zawsze - nigdy więcej

tylko na tą chwilę i tylko ja zdołam pojąć
tą nieznaną kobiecą matematykę
by przejść Go raz i nie móc już z powrotem

a Ty mnie jeszcze podniesiesz
a Ty mnie jeszcze przeniesiesz
przez ten stan energetycznie niemożliwy
tak że nie będzie dla mnie już łatwego powrotu

i wydaje mi się, że Ty tego nie widzisz
i zupełnie nie wiesz co robisz
gdy z każdym Twoim krokiem, którym się do mnie zbliżasz
umiera we mnie wiersz o tym

że najbardziej się boję utraty kontroli
i omamiającego systemu nagrody
który obejmie władze myślami
i wkrótce uzależni mnie
od stałych dostaw Twojej obecności

o tym że byłabym szczęśliwsza
gdybyś tu jeszcze nie przyszedł
lub gdyby ktoś inny mnie zmienił i wstrzymał
nim wstanę by wyruszyć w drogę
tym rozkosznym szlakiem ambiwalencji

wtorek, 30 listopada 2010

Fotografia martwej muchy

pewien fotograf znalazł
na podłodze swojego domu
martwą muchę

odnalazł w niej świeży temat
do zdjęć makro

wbił jej odwłok drucik
upozował na biurku
i zrobił kilka zdjęć na jego ciemnym tle

potem pod ten stelaż włożył białą kartkę
i zrobił kilka na białym

zdjęcia które wykonał
były bardzo dobrej jakości
detale muchy było widać doskonale
przykurczone kończyny
zakurzone oczy
otwory na odwłoku
którymi wyszły jej dzieci
po pożarciu wnętrza swej matki

fotograf był zadowolony
z efektów swojej pracy

- tak oto dziś się rodzi
awangarda fotografii



(Pod wrażeniem)

niedziela, 7 listopada 2010

Storczyki


Raz do roku, przez dwa dni szklarnia Holenderska w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Jagielońskiego jest otwarta dla zwiedzających. W tym roku skorzystałam z okazji i wybrałam się tam uzbrojona w aparat. Wiele z sfotografowanych przeze mnie okazów nie jest zwykle dostępna dla zwiedzających, ze względu na wrażliwość na zmiany warunków środowiska. Jestem bardzo zadowolona z moich zdjęć, temat okazał się tak wdzięczny, że pomimo wielu niedorubek technicznych nadal robią wrażenie.

niedziela, 10 października 2010

DNO

Autor: Dziewiecsił, Zakrzówek, Kraków.
Na zdjęciu znajduje się owoc róży. Element gdzie skupiła się ostrość zdjęcia nazywa się orficium. Orficium jest ujściem dna kwiatowego (hypancjum).
Podejrzewam, że wielu z was jeszcze nie wie o czym mówię, ani też nie rozumie co tak naprawdę znajduje się na tym zdjęciu. By to dokładnie zrozumieć, musimy wrócić do budowy kwiatu.
Jeśli chcesz sobie wyobrazić stereotypowy kwiat, taki o którym uczyłeś się w szkole, pewnie przypominasz sobie coś takiego:
źródło: wikipedia
Dno kwiatowe jest tu słabo wyróżnialnym fragmentem, dodanym jakby na złość, by zmusić nas do zapamiętania następnej nazwy. Zalążek jest pojedynczy a słupek i pręciki występują na jednej wysokości. Sytuacja może jednak wyglądać zupełnie inaczej.
Kwiat róży.
 Źrudło: Botanika, A. i J. Szweykowski, PWN 2004, tom 2, s. 391
Jak widać na obrazku dno kwiatowe okala kilka zalążków, ich słupki mają ujście właśnie we wspomnianym już orficium. Ujście orficium i końce słupków znajdują się pod pręcikami. Dno kwiatowe uczesniczy w wytwarzaniu "owocu" u róży. Jego ściany grubieją i nabierają czerwonego koloru, korona i pręciki opadają.
źródło: kosmea.com.au
Tak naprawdę to z każdego z zalążków wytwarza się oddzielny owoc nazywany niełupką, tkwią one  razem wewnątrz czerwonego owocu pozornego, wytworzonego przez hypancjum. Orficium na szczycie "owocu" zostaje zachowane, razem z martwymi i już nie potrzebnymi po zapyleniu, słupkami. Słupki te tworzą "korek" na szczycie "owocu".

Źródła: Botanika, Szwejkowscy; moje notatki z zajęć "techniki taksonomiczne".

wtorek, 5 października 2010

Ogród

Kompozycja z jabłkami
[z okazji koszenia trawnika]

wtorek, 21 września 2010

Apokryf o Marii Magdalenia

Gdy Maria Magdalena rozpoznała
w ogrodzie Jezusa, po trzech dniach
od jego męki, spędzonych na rozpaczy,
jedyne czego chciała
to znowu mieć go blisko.

Jezus był jedynym mężczyzną,
którego w życiu kochała.
Zanim go poznała była dziwką,
ale postanowiła się zmienić,
by stać się go wartą.

Wierzyła w każde jedno Jezusowe słowo,
także i w to, że na razie nie chce nazywać
tego co do niej czuje, oraz poważnie się wiązać,
ale wciąż to może się zmienić.

Starała się by Jezus czuł się przy niej szczęśliwy.
Gotowała mu jego ulubione potrawy
i ciastka w kształcie serca na rocznicę
ich pierwszego spotkania.

Zamartwiała się gdy długo nie dzwonił,
była zła, gdy zamiast spędzać z nią czas
szedł na wino z apostołami.
Rozumiała jednak, że on ma na głowie
ważne boskie sprawy.

Słuchała uważnie każdego z jego kazań.
Nigdy nie dała mu odczuć,
że się z nim nie zgadza.
Nigdy nie przyznała nikomu innemu racji.

Nie potrafiła spojrzeć na innego.
Chciała z nim być do końca
i rodzić mu dzieci. Gdy ją uderzył,
powiedziała tylko: „o Jezu!”.
Pozwoliła mu wrócić bo błagał.

Twierdziła, że gdy się kogoś bardzo kocha
to warto się dla niego poświęcać.

Gdy Maria Magdalena, szczęśliwa,
że Jezus jednak żyje, chciała się mu rzucić
na szyję, on ją odepchną.

Burkną coś jakby: „Kobieto,
daj spokój, ja mam
do załatwienia w niebie,
ważne sprawy zbawienia
nie wchodź mi w drogę.”

Jakby zapomniał, by jej podziękować,
za to, że stała pod krzyżem.
Kazał jej od razu coś dla siebie
załatwić.

Nie mówię, że Jezus był niewdzięcznikiem.
Może przyszykował jej w nagrodę
specjalne miejsce w niebie.

Los chciał, że na ziemi
już nie mieli więcej okazji się spotkać.
Jeśli chodzi o życie doczesne to Maria Magdalena
miała prawo czuć się skrzywdzona.

Choć jedyną winą Jezusa,
było to, że ją i inne kobiety
kochał dokładnie tak samo.

czwartek, 16 września 2010

Smerfne grzyby.

Chlorociboria sp.
Chlorociboria aeruginascens i Chlorociboria aeruginosa to saprofityczne grzyby należący do gromady workowców. Oba gatunki posiadają charakterystyczną turkusową barwę, a odróżnić je od siebie można dopiero po zmierzeniu średnicy zarodników (C. aeruginosa ma znacznie większe zarodniki). Oba gatunki są dość powszechne w środowiskach o klimacie umiarkowanym, występują w lasach na rozkładającym się drewnie, głównie drzew liściastych.


Swoją niezwykłą barwę zawdzięczają barwnikowi xylindein'ie (ang.) wielopierścieniowemu związkowi aromatycznemu, pochodnej naftochinonu.


Związek ten powszechnie znajduje się w komórkach drzew, jest akumulowany przez Chlorociboria sp..  Xylindein zatrzymuje kiełkowanie roślin i sprawia, że jest ono w mniejszym stopniu zjadane przez termity. Nagromadzony przez strzępki grzyba nadaje  drewnu charakterystyczny niebieski kolor. 


Drewno skolonizowane przez Chlorociboria sp. było już w renesansie wykorzystywany do wykonania niebieskich i zielonych zdobień mebli i przedmiotów codziennego użytku.

sobota, 4 września 2010

Islandzka muzyka leczy raka i powstrzymuje światowe konflikty zbrojne.

Tag "icelandic" jest jak gwarancja jakości. Powinien być umieszczany na okładkach płyt, jako atest. To zachwycające ale i deprymujące: Islandia, liczący sobie trzysta tysięcy mieszkańców, nieco odizolowany kraj-wyspa na oceanie Atlantyckim, wydał tylu znakomitych współczesnych artystów ilu nie jest w stanie ten mój trzydziestoośmiomilionowy kraj. Nawet gdy pominę Björk, múm i Sigur Rós, oraz zapomnę, że Emiliana Torrini ma islandzkie korzenie, nadal pozostanie nam kilku wykonawców, których warto posłuchać. Oto podsuwam Wam kilka płyt z dorobku wykonawców z poza kręgu najpopularniejszych. Nie muszę słuchać miłego słuchania, będzie miłe :).

Mugison - Mugimama Is This Monkey Music?














1. I Want You - 3:53
2. The Chicken Song - 3:04
3. Never Give Up - 0:50
4. 2 Birds - 5:06
5. What I Would Say In Your Funeral - 3:53
6. Sad as a Truck - 3:16
7. Swing Ding - 0:28
8. I'd Ask 2:48
9. Murr Murr - 2:52
10. Salt - 3:50
11. Hold on to Happiness - 4:30
12. Afi minn - 9:07

Jednosobowy zespół Örn'a Guðmundsson. Muzyka Mugison to folk oparty na gitarze klasycznej z subtelnym dodatkiem elektroniki. Mugison został w 2004 roku wyróżniony tónlistarverðlaunin (Islandzka Nagroda Muzyczna), a album "Mugimama Is This Monkey Music?", jest uważany za najwybitniejszy w jego dorobku.

Pierwszy utwór na płycie: I Want You



Numer dziewiąty: Murr Murr



Seabear - Ghost That Carried Us Away
















1. Good Morning Scarecrow (1:55)
2. Cat Piano (3:28)
3. Libraries (3:18)
4. Hospital Bed (4:28)
5. Hands Remember (4:04)
6. I Sing I Swim (3:39)
7. Owl Waltz (4:46)
8. Arms (2:52)
9. Sailors Blue (4:03)
10. Lost Watch (4:56)
11. Summer Bird Diamond (2:09)
12. Seashell (4:37)

Folkowy zespół pochodzący z Rejkiawiku. Album "The Ghost That Carried Us Away", który polecam jest ich debiutancką płytą wydaną w 2007 roku. W tym roku wydali swoją drugą płytę "We Built a Fire".

Pozycja ósma z płyty: Arms



Utwór szósty: I Sing I Swim



Hjaltalín - Sleepdrunk Seasons













1. Sleepdrunk Seasons II 0:54
2. Traffic Music 6:38
3. The Boy Next Door 5:23
4. Goodbye July / Margt Að Ugga 5:09
5. Kveldúlfur 2:17
6. Debussy 4:26
7. Selur 2:40
8. Sleepdrunk Seasons I 3:26
9. The Trees Don't Like the Smoke 4:12
10. I Lie 3:27
11. Trailer Music 6:38
12. Pú Komst Við Hjartað í Mér 4:14

Hjaltalín to ośmioosobowa formacja, która przy użyciu min wiolonczeli, akordeonu, klarnetu i kontrabasu tworzy indi rocka. Respół wyróżnia lekkie ale bogate, nieco symfoniczne brzmienie. "Sleepdrunk Seasons" (2008) jest debiutancką płytą zespołu, w tym roku wydali kolejną: "Terminal".

Numer 2 na płycie: Traffic Music


Sin Fang Bous - Clangour






















1. Advent in Ives Garden
2. Jubilee Choruses
3. Catch the Light
4. Sunken Ship
5. Melt Down the Knives
6. Clangour and Flutes
7. We Belong
8. Carry Me Up to Smell Pine
9. Fire to Sleep In
10. Fafafa
11. Poi Rot
12. Lies

Sin Fang Bous to dream popowy projekt Sindri Sigfússon'a z zespołu Seabear. Płyta "Clangour" została wydana w 2008.

Numer pierwszy na płycie: Advent in ives garden


Playlista na YouTube

wtorek, 3 sierpnia 2010

Zauroczony

Nie ma nic bardziej zauraczającego,
od zauroczonego mężczyzny.

Jak pod pozorem
zbędnej asekuracji,
próbuje dotknąć jej skóry.

Jak staje się nadopiekuńczy,
by spędzić z nią
jeszcze te kilkaset metrów
spacerem.

Jak na jego oczach
może ona nosić aureolę
lub porcelanową filiżankę
z owocową herbatą,
ale nigdy przedmiotów
powyżej pięciu kilogramów.

Jak jej prosta, bawełniana sukienka
staje się dla niego świątynią
jej ciała, które może wielbić
zerkając na chwile
przez lufcik dekoltu.

Jestem wdzięczna dziewczętom,
które potrafią uroczyć
za to, że przez kilka dni
ziemia ma możliwość
stykania się z aniołami.

Do czasu gdy otworzy się dyskusja
o jego upodobaniach seksualnych.

Pyskówka Roku

Fragment książki "Etyka Środowiskowa" autorstwa Zdzisławy Piątek, a dokładnie przepisany po niej cytat z jakiejś pracy Callicott'a.

"Wyobraźmy sobie - pisze Callicott, że rodzice apelują do córki: "Nie powinnaś palić papierosów!" Pada jednak pytanie: Dlaczego nie? Ponieważ palenie papierosów szkodzi zdrowiu, argumentują rodzice. Ale filozoficznie wykształcona córka odpowiada: "Dedukując powinności z faktów, popełniacie błąd naturalistyczny, ale jeżeli wskażecie mi jakieś metaetyczne i poprawne uzasadnienie tej powinności, po przestanę palić". "

sobota, 31 lipca 2010

Gaga

Przyznaje się, lubię Lady Gagę; za jej stuprocentowy perfekcjonizm, za jej piosenki i wstępy dopracowane aż do przesady, za to jak doskonale tańczy, za jej oryginalność i niepowtarzalność, za powiew świeżości jaki wprowadziła do muzyki pop; za to, że pomimo tworzenia muzyki popularnej, pozostaje twórcą ambitnym i awangardowym. I choć niektórzy uparcie nazywają ją drugą Madonną, ja uważam, że Gaga jest po-prostu pierwsza Gagą.

Oto kilka powodów, dla których należy przynajmniej szanować Gagę:











Na Youtube:

wtorek, 22 czerwca 2010

The best of Arystoteles

Czyli mikro referat z poglądów Arystotelesa na przyrodę z dużą dozą mojej ignorancji.

Arystoteles wprowadził rozdział przyrody na ożywioną i nieożywioną. Byty należące do przyrody ożywionej posiadają wewnętrzną siłę, która jest źródłem ich aktywności. Tą siłą jest dusza. Rozwój organizmu nie tylko jest kierowany przez duszę, ale też jest nakierowany na cel (nakierowany na cel = teleologiczny). Byty nieożywione też dążą do celu zgodnego ze swoją naturą.

Naturalnym miejscem wszystkich bytów jest ziemia, centrum wszechświata, ponieważ przyroda boi się próżni.

Dualizm Arystotelesa: istnieje czysta forma (utożsamiana też z bogiem), która jest pierwotną przyczyną wszystkiego oraz pramateria, z której forma kształtuje byty.

Wyróżnił trzy rodzaje dusz: wegetatywną (funkcje metaboliczne), animalną (reagowanie na bodźce) i rozumną. Nie wszystkie byty posiadają wszystkie rodzaje dusz. Duszę rozumną uznawał za najdoskonalszą, występuje tylko u ludzi i pojawia się na zaawansowanym poziomie rozwoju embrionalnego: po pojawieniu się narządów zmysłów.

Formę przekazuje mężczyzna, materię kobieta. Forma realizuje się w pełni gdy przychodzi na świat mężczyzna. Gdy rodzi się kobieta, oznacza to, że forma nie zrealizowała się w pełni i nie zapanowała nad materią. W tym kontekście kobieta jest niewydarzonym mężczyzną. Dusza rozumna pojawia się u mężczyzny w 40 dniu rozwoju embrionalnego, a kobiety w 90.

Dusza rozumna jest umiejscowiona w sercu zwierząt krwistych. Arystoteles uważał, że serce się żarzy, ciepło i wilgoć utożsamiał z życiem. Sądził, że oddychamy po to, by chłodzić serce, tak by żar w sercu się nie wypalił.

I oczywiście wierzył w samorództwo - empiryczny dowód: z gnijącego mięsa rodzą się muchy.

wtorek, 1 czerwca 2010

Przyszło lato, czyli widok na teraźniejszość, przeszłość i przyszłość

I przyszło lato.
I zaskoczyło jak to,
że zawiązane
musi się rozwiązać.

Tak trudno, gdy jest się młodym,
o rzeczy stałe i ostateczne.
Może to przez ten przesadnie duży
zbiór czasu do dyspozycji.

I przyszło lato.
I pchnęło mnie w drogę.
Znowu przeszłam ten świat z końca w koniec.
Znowu okryłam że jest wąski jak parapet.

Choć mam przed sobą okno,
przez które jednak mogę coś zobaczyć.

I dopiero gdy przechylę głowę,
mogę poczuć jak uwiera mnie
wąskie gardło teraźniejszości.

A gdy się obrócę
nie widzę już za sobą nic.
Tak jakby, ziemia była młoda
i trzy lata temu nie było mnie
tylko pustka przekładana z miejsca na miejsce.

Tak, przez moment byłam zdziwiona
tym, że się tam nie widzę.
Przecież nie potrafię być
kimś, kim już niż jestem.

Więc patrzę przed siebie
i widzę, że przyszło lato.
Skumulowało ból głowy
i wilgotność powietrza,
oraz te dni
do nieodliczania i nieoczekiwania.

I może łudziłabym się, że
tam dalej czas, przestrzeń i wartość energii
będzie decydować. Ale widziałam już
jak bańki mydlane wybijają z ziemi asteroidy.

Przy braku praw fundamentalnych,
brak możliwości wyznaczenia
zbioru zdarzeń możliwych.

Więc nie mogę ci obiecać,
że cię oczekuje.
To lato przecież może,
spalić ziemię w wodzie.

Albo minąć mnie,
obserwującą jak cisza z milczeniem
walczy o przestrzeń.

niedziela, 30 maja 2010

Kobiety rodzą się by śpiewać

Choć mężczyźni często są genialnymi muzykami, to tylko kobiety mogą być esencją piękna. Ich tajemnicą jest głos.

Feist i jej głębia.



Emiliana Torrini - definicja bycia uroczą



Anja Garbarek czaruje. Polka - można pękać z dumy.


(sauntrack: Angel-a, film polecam!)

My Brightest Diamond - w rzeczy samej.



Nieco pieprzu. PJ Harvey.



Lhasa de Sela. Głos jak deszcz.



Co może być piękniejszego od kobiety? Kobieta z harfą: Joanna Newsom



Maria Peszek. (Udaję, że ostatniej płyty nie było.)



Bajka znana mi wyłącznie ze współpracy z Bonobo. Czekam ja jakiś solowy projekt.



Florence. Jej głos miażdży, a niezręczność sceniczna rozczula. Wiem, prawie wszyscy to już widzieliście, ale:



I tylko je kochać.


Na Youtube:
http://www.youtube.com/user/cosiestalozmagdak#p/c/07275F45BCE09BD4/0/lp6_mt7XRtg

poniedziałek, 24 maja 2010

Duet

Czyli dwoje wystarczy.

Ona i on:
Czyli dużo banału.

The White Stripes oczywiście.
Jack (wszystko) + Meg (nieudolna perkusja) = perfekcja!


(prawie fraktale)



Z miejsca gorąco polecam film:
The White Stripes Under Great White Northern Lights

Nadal banalnie:
The Kills. Alison Mosshart i Jamie Hince.
Kocham cię, więc nienawidzę: takie dokładnie jest the Kills. Ich wizerunek sceniczny to kreacja ognistego romansu, na tle ostrych imprez, ton tytoniu i hektolitrów alkoholu.


Niebanalnie: Psapp. Galia Durant i Carim Clasmann.
Zabawki i dużo krwi. Sami zobaczcie.



Klasyk:
Dead Can Dance
Czyli dwoje wskrzeszało instrumenty dawne, a teraz mam nadzieję, że wskrzeszą samych siebie. Zespół został rozwiązany w 2005 roku.



One:
czyli niewiele do powiedzenia

Jedyne: CocoRosie
Siostry Sierra i Bianca Casady, klimat bardzo eksperymentalny. Ale lubię tę skrajną dziwaczność ich wokalu.
z nowej płyty:



Oni:
I tu jest dużo do powiedzenia.

Kings of Convenience
Czyli co Erlend Øye dotknie zamieni się w złoto. Duet z Eirikiem Glambek Bøe. Wszystkie ich płyty są takie same. I za to się ich ceni.



Koop: Magnus Zingmark i Oscar Simonsson.
Para Szwedzkich transwestytów i ich genialna muzyka.




Broken Bells: Danger Mouse z Gnarls Barkley i James Mercer z The Shins.
Świeżynka, dlatego bez teledysku i błyskotliwego komentarza.



Slowblow: Dagur Kári Petursson i Orri Jonsson
Pozostając w klimacie gitary klasycznej. Kraj: islandia i słychać. Nudne tak jak lubię.



The Books: Nick Zamuto i Paul de Jong
Nadal nuda w moim stylu. Sample, chłopcy z gitarą i misją.



Mocny akcent na zakończenie:
Justice - DJ Gaspard Augé i Xavier de Rosnay
I nie nazwanie ich geniuszami jest tu jedyną profanacją.

niedziela, 23 maja 2010

O doborze płciowym

I przyjdzie noc
gdy chłopaki w skórach
wypuszczą się w miasto
by polować na suczki

i dobiorą się
z nimi w pary
według koloru skóry
gestów, zainteresowań
i upodobań seksualnych

a ja się stanę
bezbarwna

i będą z nimi tańczyć
aż wytańczą noc do ściany
do tylnego siedzenia w samochodzie

i noc się skończy
i nic mi z niej nie zostanie

poza wschodem słońca
który jedyny może się
ze mną mierzyć na wytrzymałość

(po tych najdłuższych
najcięższych
najciemniejszych
i najbardziej pijanych
wschodzi tak samo)

a papieros
jak zwykły cienias
znowu się wypali

czwartek, 20 maja 2010

Brzydka

(Kejtowi, Sweetowi i Tomowi dedykuję)

Oburzyły się
gdy powiedziałam
'jestem brzydka'

jakbym powinna odmawiać
mojemu ciału uczciwej oceny
tylko dlatego że jest moje

hipokryzja
jest chyba najpowszchniejszą
formą nepotyzmu
krystalicznie egoistyczną
w motywach i formie

gdyby moje ciało zapytało
mnie zaraz, 'magda
czy ci się podobam?'
powiedziałabym 'nie ciało.
jesteś brzydkie.'

gdyby zapytała mnie
twoja dziewczyna
powiedziałabym to samo
- wolę blondynki

życie z kłamstwem
naniesionym na twarz jest łatwiejsze
gdybym była takim bilbordem
ktoś może by mnie złapał za biodra
tylko dlatego że się urodziłam

życzę Ci powodzenia
z kobietą bez zasług
jej udało się w losowaniu

mi też.

niedziela, 16 maja 2010

O uczuciach

dwoje ludzi z bardzo
głodnym
sumieniem

dwoje ludzi z niepełno
prawnym
zbliżeniem

może kiedyś będą leki
wyciszające
wyrzuty sumienia

może kiedyś będą leki
które sprawią
że chcieć cię będę
tak jak potrafi
bezdyskusyjnie
tylko mężczyzna

tak jednorazowo
dla ulgi

bo stoję przed tobą
i drżę
za chwilę
zacznę cię kochać
gdy wolałabym
nie kochać nikogo

przy tobie
chciałabym być
psychopatą

Magda, kogo ty udajesz?
wiesz kim ty jesteś?

Ja?
udaję filozofa
a jestem sfrustrowaną kobietą

wtorek, 4 maja 2010

nie-określenia

Nie rozumiem tego
co się stało wczoraj
na mojej kanapie.

Dziś nie wiem co mam zrobić.
Mieć pretensje, za oddziewiczenie tego dialogu.
Uderzyć cię słowem,
spojrzeniem albo głową o ścianę.
Czy po prostu iść do lasu
i przynieść owoce.

W związkach między ludźmi
nazwy są zbyt arbitralne,
a przy granicach koczują imigranci.

Nie wiem jak się nazywasz.
Nie wiem co zrobiłam.

Wiem jedynie,
że przy tobie zasypiam niebezpiecznie,
w polu rażenia twojego ciała.

Wiem jedynie,
że forsowanie z tobą granicy
jaka była wyznaczona tej relacji
jest najbardziej przyjemną rzeczą
jaką robiłam ostatnio.

Tylko czy mnie będzie stać by wytłumaczyć sobie
co tak długo robiłam na kanapie.
Nic to znacznie za duże słowo.
Zieloni już spisali nasze tablice rejestracyjne.

poniedziałek, 3 maja 2010

Przepis na "Ostatni Omlet"

2 porcje.

pół cukinii
papryka
pół dużej cebuli
koperek
pomidor
4 jajka
pół szklanki mleka
bazylia
oregano
rozmaryn
pieprz
sól
olej słonecznikowy lub oliwa z oliwek

Warzywa pokroić w kostkę. Cebulę lekko podsmażyć na oleju. Ubić jajka z mlekiem do uzyskania jednolitej konsystencji. Do ubitych jajek dodać szczyptę soli, oregano, rozmarynu i bazylii (polecam obfite doprawianie ziołami), pokrojone w kostkę warzywa i podstarzoną cebulę, poszatkowany koperek. Wszystko zamieszać. Wylać na gorącą, dużą naoliwioną patelnię i na małym ogniu dusić pod przykrywką, do momentu gdy omlet zetnie się na powierzchni (czyli przez ok 15 min) by przyśpieszyć smażenie staraj się nanieść na patelnie cienką warstwę ciasta, ja jednak polecam omlety grube i spieczone od spodu. Pamiętaj omletu się nie przewraca! Usmażony omlet podawać z pieprzem lub sosem śmietanowo-czosnkowym.

Smacznego

czwartek, 22 kwietnia 2010

Bezsenność

Jeśli pójdę na stację benzynową
po następną paczkę papierosów
z pewnością przegram tę noc.

Można powiedzieć, że ostatnio mam szczęście.
Kupiony przeze mnie bilet do piekła
okazał się wygranym losem na loterii.

Mimo to nadal wierzę krzywej Gausa.

Ale to prawda, to ja go zostawiłam.
Teraz jestem jak bohaterka Grocholi
przesadnie wyemancypowana
krzyczę, że może być tylko lepiej.

Od ciebie wszystko może być tylko lepsze.

Był w moim życiu jak urząd pocztowy.
Stałam w kolejce, kląć pod nosem
by wykończyła go prywatyzacja.
Ale stałam.

Jeśli Bóg istnieje, to on
nie pozwala mi być wierną
i chroni mnie przed chłopcami,
którzy uznają wyłącznie
naturalne metody antykoncepcji.

Dziś jestem pewna,
że śledzą mnie tylko moje myśli.

Ostatnio udało mi się być zakochaną
przez całe szesnaście godzin.

Przykro mi,
ale ta tęsknota jest bez twarzy
bez względu na moje potrzeby fizjologiczne.

Pozostaje racjonalna.
Nie potrafię znaleźć niczego
co nie ma przynajmniej proksymalnych powodów.
O dystalne bywa trudniej.

Jak wszyscy lubię czasem wierzyć w cuda.
Jednak jedyne cuda na jakie mnie stać
to szczęśliwe zbiegi okoliczności.

sobota, 17 kwietnia 2010

Koń Trojański


Bohaterem tej tragedii jest Nasonia vitripennis gatunek osy z rzędu błonkówek. Przyczyną jej tragedii jest mały z pozoru niepotrzebny chromosom B.

Nasonia ma 5 lub 6 par chromosomów. W przeciwieństwie do ludzi, wiele gatunków może mieć zmienną liczbę chromosomów. Nie powoduje to w większości wypadków tak dużych zaburzeń jak ludzki zespół Downa. W tym konkretnym wypadku nasza osa może mieć 5 chromosomów, posiadających wszystkie niezbędne dla jej przeżycia geny. Chromosomy te nazywamy chromosomami A. Poza chromosomami A organizmy mogą posiadać także chromosomy B.

Czym różnią się chromosomy A od B? Otóż chromosomy A są porządnymi uczestnikami życia komórek. Posiadają istotne geny utrzymujące organizm przy życiu i brak jakiegokolwiek z nich może mieć dla poważne konsekwencje. Chromosomy B najczęściej są obibokami. Na palcach można policzyć przypadki kiedy coś wnoszą (wnoszą nawet mniej niż ludzki Y, naprawdę!), czasem jest to kilka sekwencji kodujących rRNA (związek, który uczestniczy w syntezie białek; kopie jego genu są obecne w bardzo licznie w całym genomie, więc bez łaski), wykryto tylko jeden przypadek gdy chromosomy B kodują gen zmniejszający prawdopodobieństwo wystąpienia nowotworów. Ma to miejsce m.in. u lisa.

Niewiele wiadomo o chromosomach B. Poza tym, że są i poza skąpą ilością informacji o ich funkcji, jaką przytaczam, wiadomo jeszcze, że mają tendencję do akumulacji i jeśli w genomie jest ich więcej. Często w czasie podziałów trafiają do tej samej komórki potomnej. Jak to się dokładnie dzieje? Eh. Ja już się przyzwyczaiłam, że na najciekawsze pytania jeszcze nie ma odpowiedzi.

Nie jest bez znaczenia jest jednak fakt, że gdy ich ilość rośnie, spada sprawność zachodzenia podziałów. Na przykładzie kukurydzy: dużo trudniej jest przeprowadzić mejozę jeśli ma się 20 potrzebnych chromosomów i 8 niepotrzebnych, niż gdy ma się rozdzielić tylko 20 potrzebnych (A-kompleks 2n = 20; dla zorientowanych). Mejoza i mitoza przy większej ilości chromosomów wydłuża się i znacznie częściej dochodzi w niej do błędów, a błędy kosztują życie. Wiadomo, tu mamy brutalny świat, w którym się liczy twarda walka, nie ma czasu na cackanie, trzeba rosnąć i się rozmnażać możliwie jak najefektywniej.

Wiemy więc już, że chromosomy B są i utrudniają życie, nie wiemy jeszcze jednak, że mogą być wręcz pasożytami. Jeśli nie studiujesz ze mną biologii, mogłeś się jeszcze nie spotkać z określeniem „pasożytnicze DNA”. Chromosomy B w wypadku naszej osy nimi będą, ale zejdźmy jeszcze na chwilę tą dygresją o poziom niżej, czyli do poziomu sekwencji. Przy okazji opowiem o transpozonach.

Moim ulubionym argumentem za tym, że nie zostaliśmy stworzeni, są transopozony. Tranzopozony są idealnym przykładem samolubnych genów. Zadziwia mnie, że sam Dawkins nie mówi o nich bez przerwy jako naczelnym przykładzie samolubstwa. Ja tak robię. Transpozony są sekwencjami DNA, obecnymi także w naszym organizmie, które nie kodują nic poza zestawem białek nazywanych transpozynami. Transpozyny potrafią wytwarzać kopię DNA swojego genu i wklejać je w nowe miejsce. W ten sposób z pokolenia na pokolenie w organizmach wzrasta ilość transpozonów. Tak dzieje się między innymi u człowieka, tak jak u wielu innych gatunków. Jeśli transpozon zostanie wklejony w środek jakiegoś ważnego genu, zwykle go dezaktywuje – czyli mamy zonka. Przypominam: Dawkins postuluje, że naczelnym zadaniem genów jest przekazanie swoich kopii do następnych pokoleń w jak największej ilości. Czyli transpozon nie dba o organizm w którym przebywa, ani o dobro przyszłych pokoleń, tylko krótkowzrocznie o powielenie samego siebie. Widzicie już widmo katastrofy? Spokojnie, to nie jest nasz jedyny problem, nasz genom to ogólnie kupa złomu.

Wiemy więc już, że nasze DNA na pewno nie chce naszego dobra, chyba, że nasze dobro zbiega się z jego własnym. W przypadku naszych biednych os dobra te się nie zbiegają i geny obecne w DNA chromosomu B na pewno nie myślą o tym by noszącemu go gatunkowi było dobrze na ziemi. Co jednak robi B, że nim tak pogardzam? Tylko zobaczcie:

Temu rysunkowi winna jestem objaśnienie. Po pierwsze, nie jestem pewna, czy plemniki os mają witki, ale myślę, że wszyscy po witkach lepiej plemniki skojarzą. Po drugie: dlaczego w drugim przypadku nie dochodzi do zapłodnienia. Otóż u błonkówek mamy do czynienia ze specyficznym typem kojarzenia (nazywanym haplo-dpiploidalnym). Jeśli jajo zostanie zapłodnione powstanie z niego samica, jeśli nie – samiec. Tak jest również u pszczoły.

Ostatnia sekwencja przedstawia nam dramat os. Chromosom B może znajdować się wyłącznie w plemniku. Po zapłodnieniu doprowadza on do destrukcji i zaniku chromosomów organizmu, z którego pochodzi. Po tym „ojcobójstwie” w zygocie znajduje się liczba chromosomów A taka jak w niezapłodnionym jaju, więc powstaje z niej samiec. Samiec ten zapłodni kolejną samicę, jego potomstwem będą wyłącznie samce z chromosomem B, które w następnym pokoleniu będą miały wyłącznie męskie potomstwo.... i tak do momentu gdy kobiety wyginą.

Co najciekawsze: wiadomo jak najprawdopodobniej do genomu Nasonia dostał się ów nieszczęsny chromosom B. Odkryto, że w przeszłości Nasonia doszło do jej krzyżówki z gatunkiem z rodzaju Trichomalopsis. Trichomalopsis posiada bardzo podobny do obecnego u Nasonia chromosom B. Można by sądzić, że oba chromosomy B pochodzą od wspólnego przodka, z którego wywodzą się oba gatunki (patrz rysunek niżej). Jednak dokładne badanie sekwencji DNA chromosomów A Trichomalopsis i Nasonia sugerują dużo dalsze pokrewieństwo, niż wskazywałby na to chromosom B. Jedynym wytłumaczeniem faktu, że chromosom B pojawił się u Nasonia jest więc krzyżówka międzygatunkowa. Jest dość możliwe, że po skrzyżowaniu się z Nasonia pozostałe chromosomy A Trichomolapsis zostały zagubione, ponieważ powstała hybryda kojarzyła się potem z osobnikami z gatunku Nasonia, więc jej komórki "pozbyły się" niepasujących chromosomów. Nie jest to zjawisko bez precedensu, dzieje się tak często w konsekwencji krzyżówek międzygatunkowych. Chromosom B u Trichomalopsis nie ma tak destrukcyjnego wpływu na rozmnażanie jak u Nasonia. Oba te gatunki konkurują ze sobą o to samo środowisko i pokarm (czyli o tą samą niszę ekologiczną). Aż się prosi by pomyśleć, że Trichomalopsis wprowadził do miasta Nasonia konia trojańskiego by je wykończyć i przejąć niszę.

Ja jednak postuluję za nazwaniem tego zjawiska lirycznym przypadkiem, w sam raz do opisania, niż za przedstawianiem tego jako argument za tym, że świat jest zły. Tego zjawiska nie nazwę dramatem, nie powiem o ewolucji, że jest fatum, a chromosomom nie przypiszę złośliwości. I dopowiem jeszcze, że w ewolucji nie ma całkowitej nieuchronności katastrofy. Wiadomo mi, że Nasonia zaczęły się już bronić i pojawiły się w populacji osobniki, które potrafią inaktywować chromosom B, zanim dojdzie do nieszczęścia. Osom życzę powodzenia. I niech się stanie jak zażyczy sobie dobór naturalny.

Skoro mówię poważnie, źródło: „Hybrid origin of a B chromosome (PSR) in the parasitic wasp Nasonia vitripennis ”, Bryant F. McAllister, John H. Werren , Chromosoma (1997) 106:243–253.

środa, 31 marca 2010

"20"

(c) Prpht

wybuchł kolejny ranek
suszysz włosy rozwiane
ja zastanawiam znów nad tym się

co ci przyjdzie do głowy
gdy bez szkieł kontaktowych
wśród zacieków zobaczysz swój łeb

czy myślałeś już choć raz
czemu służy ten obraz
perfekcyjnie wybrany ze stu

wiedz, że czytam ze skroni
co mówiłeś dziś do niej
i opowiem ci dzień po dniu

że nocą na balkonie
zliczałeś perły w koronie
tego miasta gdzie imię twe nikt

ile warta w djarumach
jest teraz męska duma
kiedy żal jeszcze nie całkiem znikł

wczoraj znów się zbudziłem
leżąc obok twej byłej
na tyle zdał się mój dobry gust

pora monolog kończyć
znowu dzień się wyłączył
goście zaczęli się schodzić już

choć kusiło powiedzieć
że pomogłeś też w biedzie
poświęcając na to resztki snu

przejdzie przez gardło raczej
dawne słowo przyjaciel
ale tak po kolejkach ze dwóch

rozlej danzką do szklanek
i bez zbędnych gestów
policzmy jeszcze raz
na palcach do dwudziestu

(Bo adresat chciał, by wiersz zaistniał. Opublikowane w drodze wyjątku. Autor: Prpht)

poniedziałek, 29 marca 2010

Kobietom powinno się zabronić pisania wierszy

rodzić to więcej niż nadawać imiona
i poddawać deklinacji. więcej niż składać
w całość istniejące elementy w kwiat
bezpłodnej urody, by mnie skusić
by mnie tą frazą, tą siłą
z prezerwatywą

wiersz kobiety jest jak odsłonięte ramiona
oglądane z daleka
jak własne dłonie na własnej szyi
próbujące odkrywać pieszczotę
jak ruch bioder który ma mnie samą sobie zanęcić

im dalej odchodzę tym on podchodzi bliżej
im bliżej przychodzę tym dalej ucieka
to ma rytm to ma prawa to ma konsekwencje

nie wiele mam tu do zrobienia
zdobywać nie wolno. grać w odsłonięte karty też.
mogę być porzucona. rozgrzana. drażnić emancypacją
mogę udawać i kłamać

ale pod żadnym pozorem odsłaniać ja
porody są świetne
ale nieestetyczne

niedziela, 28 marca 2010

Foch, jako nieodłączny element związku.

nie zabraniaj mi patrzeć w sposób
który jest zły na ciebie. nie wymierzam
nie strzelam. nie kradnę. mam.
muszę to tylko zwrócić sobie.

tylko mnie nie zostawaj. jak śmiesz dotykać.
nie całujesz. nie oddycham. po co nam to
wszystko – zaklinowałam się w myślach.
wpuszczam w nitki w guziki – urwane.

tylko nie odchodź za daleko – bo tam
gdzie ludzie odchodzą rzeka pęka na dwoje
tylko pozwól. tylko wróć. tylko zaczekaj.
przyjdę i między nami oswoję powietrze.

Zobacz. tak właśnie odkrywam twoją
jasność. schowaną pod koszulami
i mięsem. naturalnie. przyjdź jakbym
miała powiedzieć: nie zawracaj.

jeśli tylko. jeśli tylko zapomnę
a wciąż zapominam. wciąż jeszcze
nie potrafię pamiętać. nie umiem
zatrzymać. nie umiem już dotykać

nieczule. tylko ta złość. te urwanie
te naloty. te oscylacje. te wszystkie
zjednoczone światy – które
za młodu uczą mnie za ciebie umierać.

poniedziałek, 15 marca 2010

Nieoznaczalność

Chciałabym nauczyć się nieistnienia
gdybym potrafiła nie istnieć
mogłabym obok ciebie
wtedy mógłbyś być przy mnie i cielesny
jednocześnie

teraz
podróżujesz we mnie z prędkością myśli
zmieniasz miejsca skupienia
i osiągasz stany energetycznie niemożliwe
ale w moim związku z tobą
prawdopodobieństwo nie ma znaczenia
mogę nawet zakładać
że w tych warunkach bóg istnieje
jeśli tak pomyślę

to wszystko co się nie stało
i nie wstanie
z moich myśli o własnych siłach
nie ma możliwości poza niemożliwością

dziwi mnie jednak że się trwale nie zagubiłam
i po zderzeniu z prawdą
nie rozproszyłam się w formie ciepła

środa, 24 lutego 2010

Związki, korelacje i przewidywalność

kocham cię powiedziałam
i okazało się że zdecydowanie
nie ma związku między nami
i brak istotnych korelacji
między moim złym nastrojem
a twoim pustym życiorysem

kocham cię powiedziałam i już byłam martwa
przestałam istnieć lub zaczęłam
pchać wózek z nie twoim dzieckiem
jego ojciec masturbuje się myśląc
o kobietach bez ciał i wad
by im dorównać staram się osiągnąć
mistrzostwo w znikaniu
obstawisz zakład
że w ciągu 5 min spakuję walizki i wyjdę?
masz racje nie mam szans

kocham cię powiedziałam
i wszystko stało się przewidywalne



(Ja też potrafię głosić proroctwa)

czwartek, 14 stycznia 2010

Biały

biały jest nie jest prosty
łatwo się brudzi - nie łatwo pierze
bez trudu się zabarwia
ciężko utrzymać go w nieskazitelności
nie do wszystkiego pasuje
ale czasem wypada go wkładać
a trudno się to znosi
bo go światło przebija na wylot

(dedykowane Sweetowi)

piątek, 1 stycznia 2010

Hiena

ładnie pachniesz
- pachniesz żalem

czując to krążyłam znikąd donikąd
w gęstej mgle
w nachodzących na powieki ciemnościach
i pochyliłam się na twoim ciałem
by zjeść z tobą głód

jesteś mężczyzną – masz słabe nerwy
a ja jestem starą hieną
i wiem jak wykorzystać sytuacje

by przez chwile posłuchać bicia
twojego wstrzymanego serca