(c) Prpht
suszysz włosy rozwiane
ja zastanawiam znów nad tym się
co ci przyjdzie do głowy
gdy bez szkieł kontaktowych
wśród zacieków zobaczysz swój łeb
czy myślałeś już choć raz
czemu służy ten obraz
perfekcyjnie wybrany ze stu
wiedz, że czytam ze skroni
co mówiłeś dziś do niej
i opowiem ci dzień po dniu
że nocą na balkonie
zliczałeś perły w koronie
tego miasta gdzie imię twe nikt
ile warta w djarumach
jest teraz męska duma
kiedy żal jeszcze nie całkiem znikł
wczoraj znów się zbudziłem
leżąc obok twej byłej
na tyle zdał się mój dobry gust
pora monolog kończyć
znowu dzień się wyłączył
goście zaczęli się schodzić już
choć kusiło powiedzieć
że pomogłeś też w biedzie
poświęcając na to resztki snu
przejdzie przez gardło raczej
dawne słowo przyjaciel
ale tak po kolejkach ze dwóch
rozlej danzką do szklanek
i bez zbędnych gestów
policzmy jeszcze raz
na palcach do dwudziestu
(Bo adresat chciał, by wiersz zaistniał. Opublikowane w drodze wyjątku. Autor: Prpht)