wtorek, 22 czerwca 2010

The best of Arystoteles

Czyli mikro referat z poglądów Arystotelesa na przyrodę z dużą dozą mojej ignorancji.

Arystoteles wprowadził rozdział przyrody na ożywioną i nieożywioną. Byty należące do przyrody ożywionej posiadają wewnętrzną siłę, która jest źródłem ich aktywności. Tą siłą jest dusza. Rozwój organizmu nie tylko jest kierowany przez duszę, ale też jest nakierowany na cel (nakierowany na cel = teleologiczny). Byty nieożywione też dążą do celu zgodnego ze swoją naturą.

Naturalnym miejscem wszystkich bytów jest ziemia, centrum wszechświata, ponieważ przyroda boi się próżni.

Dualizm Arystotelesa: istnieje czysta forma (utożsamiana też z bogiem), która jest pierwotną przyczyną wszystkiego oraz pramateria, z której forma kształtuje byty.

Wyróżnił trzy rodzaje dusz: wegetatywną (funkcje metaboliczne), animalną (reagowanie na bodźce) i rozumną. Nie wszystkie byty posiadają wszystkie rodzaje dusz. Duszę rozumną uznawał za najdoskonalszą, występuje tylko u ludzi i pojawia się na zaawansowanym poziomie rozwoju embrionalnego: po pojawieniu się narządów zmysłów.

Formę przekazuje mężczyzna, materię kobieta. Forma realizuje się w pełni gdy przychodzi na świat mężczyzna. Gdy rodzi się kobieta, oznacza to, że forma nie zrealizowała się w pełni i nie zapanowała nad materią. W tym kontekście kobieta jest niewydarzonym mężczyzną. Dusza rozumna pojawia się u mężczyzny w 40 dniu rozwoju embrionalnego, a kobiety w 90.

Dusza rozumna jest umiejscowiona w sercu zwierząt krwistych. Arystoteles uważał, że serce się żarzy, ciepło i wilgoć utożsamiał z życiem. Sądził, że oddychamy po to, by chłodzić serce, tak by żar w sercu się nie wypalił.

I oczywiście wierzył w samorództwo - empiryczny dowód: z gnijącego mięsa rodzą się muchy.

wtorek, 1 czerwca 2010

Przyszło lato, czyli widok na teraźniejszość, przeszłość i przyszłość

I przyszło lato.
I zaskoczyło jak to,
że zawiązane
musi się rozwiązać.

Tak trudno, gdy jest się młodym,
o rzeczy stałe i ostateczne.
Może to przez ten przesadnie duży
zbiór czasu do dyspozycji.

I przyszło lato.
I pchnęło mnie w drogę.
Znowu przeszłam ten świat z końca w koniec.
Znowu okryłam że jest wąski jak parapet.

Choć mam przed sobą okno,
przez które jednak mogę coś zobaczyć.

I dopiero gdy przechylę głowę,
mogę poczuć jak uwiera mnie
wąskie gardło teraźniejszości.

A gdy się obrócę
nie widzę już za sobą nic.
Tak jakby, ziemia była młoda
i trzy lata temu nie było mnie
tylko pustka przekładana z miejsca na miejsce.

Tak, przez moment byłam zdziwiona
tym, że się tam nie widzę.
Przecież nie potrafię być
kimś, kim już niż jestem.

Więc patrzę przed siebie
i widzę, że przyszło lato.
Skumulowało ból głowy
i wilgotność powietrza,
oraz te dni
do nieodliczania i nieoczekiwania.

I może łudziłabym się, że
tam dalej czas, przestrzeń i wartość energii
będzie decydować. Ale widziałam już
jak bańki mydlane wybijają z ziemi asteroidy.

Przy braku praw fundamentalnych,
brak możliwości wyznaczenia
zbioru zdarzeń możliwych.

Więc nie mogę ci obiecać,
że cię oczekuje.
To lato przecież może,
spalić ziemię w wodzie.

Albo minąć mnie,
obserwującą jak cisza z milczeniem
walczy o przestrzeń.