czwartek, 2 grudnia 2010

Rozkoszny szlak ambiwalencji


(długo oczekiwany coming out)

widzisz to twoja wina
To się miało już nie stać nigdy więcej
ale teraz gdy tu siedzisz przy mnie
To znowu mnie wysyła na ten
rozkoszny szlak ambiwalencji

i znowu w moich myślach otworzy się piąty wymiar
i rzeczy będą się dziać:
jednocześnie - w innym czasie,
tu - zupełnie gdzie indziej
i będę pragnąć:
wszystko - zupełne nic
na zawsze - nigdy więcej

tylko na tą chwilę i tylko ja zdołam pojąć
tą nieznaną kobiecą matematykę
by przejść Go raz i nie móc już z powrotem

a Ty mnie jeszcze podniesiesz
a Ty mnie jeszcze przeniesiesz
przez ten stan energetycznie niemożliwy
tak że nie będzie dla mnie już łatwego powrotu

i wydaje mi się, że Ty tego nie widzisz
i zupełnie nie wiesz co robisz
gdy z każdym Twoim krokiem, którym się do mnie zbliżasz
umiera we mnie wiersz o tym

że najbardziej się boję utraty kontroli
i omamiającego systemu nagrody
który obejmie władze myślami
i wkrótce uzależni mnie
od stałych dostaw Twojej obecności

o tym że byłabym szczęśliwsza
gdybyś tu jeszcze nie przyszedł
lub gdyby ktoś inny mnie zmienił i wstrzymał
nim wstanę by wyruszyć w drogę
tym rozkosznym szlakiem ambiwalencji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz